czwartek, 15 stycznia 2015

Me on instagram

Od jakiegoś czasu można mnie zobaczyć na instagramie. Uwielbiam łatwość i szybkość dzielenia się tym co akurat robię. Instagram jest genialnym tworem, w ciągłym pośpiechu i zabieganiu nie jest mi łatwo robić kolejne posty, a dzięki aplikacji mogę się wszystkim dzielić od ręki.Z większą częstotliwością możecie zobaczyć na nim trochę inny aspekt mojego życia - mniej DIY, więcej życia codziennego. Na @visual_diary_countrygirl pokazuję też moją fascynację wsią i przyrodą, miastem i designem. Zapraszam: http://instagram.com/visual_diary_countrygirl/?ref=badge

sobota, 8 listopada 2014

My workspace makeover

     Moje biurko zaczęło się robić zbyt małe. Nie ukrywam, że moja organizacja miejsca pracy także kulała. Decyzja zapadła! Czas pożegnać się z wystrojem z dzieciństwa, mnóstwem szalonych naklejek na biurku...A przede wszystkim trzeba pomyśleć o lepszym zagospodarowaniu nowej przestrzeni.
     Przemiana zaczęła się od odwiedzenia internetu w poszukiwaniu inspiracji. Następny krok to przejrzenie katalogu IKEA w celu odnalezienia tanich odpowiedników (mój budżet 600zł).
     Musiałam też zająć się pustym kątem po wyniesieniu komody przez moją sister...

     Podstawowy plan zakupu wyglądał tak:
*w momencie zakupu cena komody MALM wynosiła 299 zł (czyli budżet nie został przekroczony ;) )



Zdjęcia wykonane przed xD


czwartek, 11 września 2014

Forest adventure

      Od teraz zastanawiam się czy założyć instagram. Zdarza mi się robić wiele zdjęć, jednak nie wiele mam do napisania...jak na przykład o tej wyprawie do lasu. Co napisać? Rozpływać się na temat pięknych widoków, zielonej trawy, malowniczych drzew? Opisywać naturę jaką jest, czy jak ja ją widzę? Wena podsuwa mi pewne rozwiązania, ale niestety brak czasu na realizację mnie stopuje.
~~~~
      Dobra jednak napisze o tym lesie. Kiedy patrzę na zdjęcia poniżej zastanawiam się gdzie się podziewają te wszystkie tajemnicze stworzenia: wróżki, chochliki, rusałki...no przecież nie ma mgły - wszystko widać jak na dłoni. Przychodzi mi wtedy na myśl, że wszystkie pozakładały kapelusze z grzybów, albo czyhają tuż za pniem i jak tylko tam zaglądam, szybko obiegają go dookoła. No gdzie mogłyby się podziać? Pewnie stoją tuż za mną i naśmiewają z mojej niezdarnej pląsaniny. Tak, na pewno to ostanie...!
      PS: Z pewnością nie schowały się za grzybem z ostatniego zdjęcia, gdyż jego zapach rozkładającego się trupa naprawdę odstrasza...no oprócz much ;) 

wtorek, 9 września 2014

Wizyta w lodziarni - jest lecz nie wiadomo gdzie...

Niedawno miałam okazję robić zamówienie w cukiernio-lodziarni [menu rysowane kredą, to moje dzieło ;) ]. Miłe miejsce z przepysznymi ciastami i egzotycznymi smakami lodów np. koperkowe czy bazyliowe. Tu można poczuć się wyjątkowo miejsko i to z dala od tłumów stolicy - w Chynowie koło Góry Kalwarii.
      Już przed wejściem stoją miłe dla oka dekoracje a pod cieniem parasola można się rozsiąść w wygodnym fotelu. W środku czeka nas słodka uczta dla oka i podniebienia. Wystrój wyjątkowo cukierkowy, w najlepszym tego słowa znaczeniu...Miła pani doradzi w wyborze ciasta, przygotuje kawę, a także pozwoli na degustację kilku smaków lodów za darmo. Późny wpis...? Lato jeszcze trwa, więc spokojnie można zajadać się jeszcze zimnym przysmakiem.




piątek, 15 sierpnia 2014

Vintage maps

W czasach Wikipedii i Google'a warto czasem zachować nieaktualną już rodzimą encyklopedię PWN - mnóstwo w niej ilustracji  i ciekawych grafik. Warto także wspiąć się na strych w poszukiwaniu starych szkolnych książek po rodzicach. Podręczniki z dawnych lat różnią się od tych współczesnych...grafiki nie są wektorowe a zamiast zdjęć jest mnóstwo uproszczonych grafik.
Stare mapy mamią wielobarwnymi plamami i inspirującymi zestawieniami kolorystycznymi. Enjoy!


piątek, 1 sierpnia 2014

N.P. #3 Prace z pleneru Polańczyk 2013

Starannie wyselekcjonowane prace, oczywiście większość malowana :)


Jezioro Solińskie, akwarela, format:

Sine Wiry, akwarela, format:
Lesko, Synagoga, akwarela, format;

Średnia Wieś, Kościół Wniebowzięcia Matki Bożej (najstarszy drewniany kościół w Bieszczadach, Ołówek, format: 35x50 cm
Jezioro Solińskie, akwarela, format: 
Jezioro Solińskie, akwarela, format:
Sanok-skansen, Cerkiew Narodzenia Bogurodzicy ze wsi Ropki, akwarela, format: 

środa, 30 lipca 2014

Nadrabianie postów #2 Plener nad Jeziorem Solińskim 2013

Marzyłam o dłuższym wyjeździe już od dawna. Koleżanka ze studiów założyła w Radomiu kurs rysunku i dla pierwszej grupy swoich uczniów zorganizowała plener, na którym nie mogło zabraknąć mnie ;)

       W ciągu ostatnich lat zdarzało mi się jeździć jedynie na krótsze plenery, tym razem do dyspozycji mieliśmy aż 8 dni. Wydawało mi się, że im dłuższy wyjazd tym bardziej produktywny...nic bardziej mylnego, gdy w grę wchodzą 30 stopniowe upały i częste marsze pod górę...
Nie chcę jednak narzekać, bo plener nad jeziorem, mnóstwo pięknych widoków, poznawanie Bieszczad, rekompensowało wszelkie niewygody.


 
         Dzień przyjazdu, nie owocował wielkimi dziełami, ale mogłam się przekonać na własne oczy, że Polska ma wiele czarujących (w tym Jezioro Solińskie) zakątków. Sam Polańczyk o tej porze roku jest przeludniony a ośrodki wczasowe nie są szczytem myśli architektonicznej...jednakże małe pensjonaty oceniam na całkiem przyjemne.

        Już z samego rana następnego dnia pomknęliśmy w kilka samochodów w okolice szlaku prowadzącego do Rezerwatu Sine Wiry. Podziwiam wszystkich niedzielnych kierowców podróżujących po krętych i stromych drogach Bieszczad... Siedmiokilometrowy marsz był ceną jaką zapłaciliśmy za możliwość obcowania z tym cudem natury (przełom rzeki Wetliny). Kaskady przejrzystej wody i skalisty brzeg wyrzeźbiony w różnokształtne bloki, to coś co zainspiruje każdego artystę. Polecam!


       Tego samego dnia zdążyliśmy jeszcze odwiedzić sławną w Cisnej restaurację/pub "Siekierezadę" z diabelskim wystrojem i siekierkami wydawanymi przy zamówieniu obiadu. Pierogi stamtąd z leśnymi jagodami smakują najpyszniej, orzeźwiają kiedy doskwiera upał. Jeśli chodzi o walory architektoniczne miejscowości to takowych brak. No może oprócz karczmy przypominającej domki z Shire (Hobbit). Jakoś nie udało nam się wypatrzeć sławnej kolejki wąskotorowej - uznawanej za główną atrakcję.


       Fajnym punktem programu było odwiedzenie Liska. Miasto o wielokulturowej przeszłości, której wiele śladów można dziś w nim zobaczyć - Synagoga, macewa, pożydowskie kamienice, dawny bank zaliczkowy. Jeśli chodzi o kulinarne odkrycie to są nimi HRYCZANIKI (kotlety z kaszy gryczanej i twarogu), które jadłam w restauracji "Stare Lisko", taką regionalność uwielbiam, mniam! Z zacienionego tarasu restauracji widać panoramę miasta z zabytkowym, świeżo odnowionym ratuszem. Na obrzeżach można również podziwiać zamek Kmitów, barokowy kościół i najpiękniejsze ceglane gimnazjum jakie widziałam zabytkowe niczym Hogwart ;). Dodam jeszcze, że kilkoro z nas uwiecznił samochód Google Street View (oczywiście w trakcie tworzenia).

    
 Chwile rozrywki przeplataliśmy z wytężonym rysowaniem. Po uwiecznieniu starego, drewnianego kościółka w Średniej Wsi udaliśmy się nad wodę... Ja wolałam malować żaglówki nad jeziorem, niż jak reszta ekipy najzwyczajniej plażować ;)



      Przedostatni dzień owocował w wielką atrakcję, wypad do skansenu w Sanoku. Tam można by spędzić cały miesiąc na rysowaniu, gdzie się człowiek nie odwróci tam jakiś zabytkowy relikt architektury (kościoły, cerkwie, rekonstrukcja rynku i mnogość innych zabudowań). Ubolewam tylko, że nie zobaczyłam maszyn związanych z wydobyciem ropy naftowej - naszej chluby narodowej.


      W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze raz o Sanok - rodzinne miasto Beksińskiego! Zwiedziliśmy też rynek i teren zamku. Posumowanie: Polska pięknieje!




poniedziałek, 21 lipca 2014

Nadrabianie postów #1: Plener w Chełmnie 2013, prace!

Plener w Chełmnie zaowocował wieloma akwarelami, myślę że widać postęp w stosunku do poprzedniego...(Chełmno 2012) Pogoda nie dała nam dużo światła (większość dni padało), za to było nastrojowo. Deszczowa aura sprzyjała ekspresyjnemu malowaniu i poznałam zupełnie nową technikę malowania deszczem. Dosłownie krople rozmywały akwarelę, gdzieniegdzie dawałam im swobodnie popłynąć. Na szczęście pod koniec wyjazdu pokazało się słońce, zbawienne przy chęci podkreślenia kontrastów. Plener był krótki, lecz rozwijający. Jedyne czego mi brakuje to koszulki: I <3 CHEŁMNO...





czwartek, 23 stycznia 2014

New Aquarels, New Beginning, Blog's bDay

   Niestety akurat na dziś nie przygotowałam specjalnego Urodzinowego Posta. Zbyt wiele mam do nadrobienia w temacie prowadzenia Bloga. Zatem opowiem trochę o nowym zakupie. Mogłabym go potraktować jak urodzinowy prezent, ale sprawa działa się pół roku temu...
   Tuż przed plenerem zaopatrzyłam się w ciut lepsze akwarele. Poprzednie rosyjskie nie dawały już z siebie wiele, albo brakowało im intensywności, albo niektóre z nich w ogóle się nie nadawały (gródki). W każdym razie coraz trudniej było mi uzyskać efekt jaki miałam w głowie.
   Te nowe, niemieckie Schmincke są rewelacyjne, intensywne, stałe w konsystencji, wydajne (oprócz ultramaryny). Piękna czarna metalowa kaseta zawiera 12 kostek kolorów i rozkłada się na dwie paletki do mieszania farby (idealne w plenerze). Jedyne "ale" jakie mam to to, że nie mogłam nigdzie dostać palety z 24 kolorami w rozmiarze kostek: 1, większe gamy kolorystyczne dostępne tylko w rozmiarze 1/2.
   Pudełko zawiera także akwarelowy papierek na którym można przetestować wszystkie barwy według numerków. Bardzo przydatne gdy trzeba dokupić kostkę z kolorem, który nam się skończył a nie pamiętamy jego numerka.
   W kolejnym poście efekty pracy z nowymi farbami... z większości jestem zadowolona :)




piątek, 10 stycznia 2014

Big Comeback

Wielki powrót do blogowania postanawiam nadrobić sporą ilością materiałów zgromadzonych w wakacje 2013. Podczas nich sporo się wydarzyło-zaliczyłam dwa plenery rysunkowe, więc jak na dotychczasowe moje wyjazdy to całkiem sporo. Oczywiście wycieczki zaowocowały wieloma pracami. Ale wszystko po kolei, najpierw fotograficzna relacja z Chełmna:
Rynek - najlepsze miejsce w centrum miasta, tętniące życiem towarzyskim i handlem. Panowie z targowiska przeciskali się do zdjęcia :)